Nie mam wagi!
Dzień dobry!
Siedzę sobie w moim pokoju, mam wolne, spokój cisza, SESJA... Próbuję nauczyć się na jutrzejsze zaliczenie jednak skupienie nad książkami nie należy do moich mocnych stron. Nic tylko powinszować.
Skoro nie chce mi się uczyć, to może coś napiszę. Pomysłów jest sporo, jednak zacznijmy od...
motywacji. Nie, nie będę Was motywować, nie zostanę waszym mentorem mówiącym jak żyć.
Żyjcie po swojemu. Serio. Tak jak chcecie. Ja mogę Wam jedynie pokazać coś od siebie.
Ostatnimi czasy stwierdziłam, że trochę mi się przybrało. Całkiem sporo... chyba. Ot taka pół-życiowa porażka.
Jednakże nie należę do osób załamujących się i zaczęłam wprowadzać zdrowy styl życia. Z resztą w poprzednim wpisie pisałam, że jestem piąty dzień na diecie.
Dzisiaj mija dzień numer 9. Już dobrze, dobrze- nie musicie mi bić braw! Obejdzie się bez tego.
Motywację mam całkiem sporą, jednak warto ją podbudować. Postanowiłam zapisywać na bogu moje poczynania. Jest jednak mały problem. Nie mam wagi!
Mam za to miarkę. Najprawdziwszą. Miarkę. Mierzącą do 150 cm.
Ciężki proces redukcji wagi rozpoczęłam dnia 30.05.2016. Pierwszy krok został wykonany. Kolejne pomiary poczyniłam tydzień później.
start/ tydzień I
piersi 103 cm / 99 cm
talia 87 cm / 86 cm
brzuch 110 cm / 107 cm
biodra 112 cm / 110 cm
uda 69 cm / 68 cm
Tak sobie patrzę na te cyferki i myślę, że nie jest źle.
A poniżej krótkie podsumowanie pierwszego tygodnia:
- Wprowadziłam wysiłek fizyczny, a raczej wycieczki rowerowe. Jeździłam na zajęcia rowerem, czy to również do pracy ( godzina drogi). Udawało mi się również jeździć na wycieczki rowerowe z chłopakiem. Codziennie pokonałam ponad 10 km ( z wyjątkiem niedzieli). Był to dzień odpoczynku.
- Wprowadziłam regularne posiłki. Po przebudzeniu jem śniadanie, które zawsze składa się z jajek pod różnymi postaciami ( najczęściej jajecznica). Zawsze mam przy sobie jabłko. Zmotywowałam się też do gotowania obiadów, żeby móc zjeść samodzielnie na mieście. W sytuacjach kryzysowych wybierałam restauracje ze zdrową żywnością.
- Kupiłam blender i robię własne koktajle owocowe oraz soki. W moim mieszkaniu pełno jest jabłek, truskawek i bananów... i jeszcze jogurtów naturalnych.
KROPKA.
Co planuję zrobić w najbliższym czasie:
- Zacząć pić więcej wody.
- Kupić tę nieszczęsną wagę i przekalkulować jaką masę miałam na początku z założeniem 1 tydzień- kilogram. Wiem, że może być to wartość lekko zakłamana. Może uwzględnię rachunek błędu.
- Wprowadzić więcej warzyw i owoców do swojej diety, tzn stylu żywienia.
- Zacząć chociaż raz w tygodniu ćwiczyć poszczególne partie ciała, żeby troszkę się umodelować.
KROPKA NUMER 2.
Na koniec mam pytanie. Czy próbowaliście kiedykolwiek coś zrzucić? Jeżeli tak, to co Wam pomogło? Będę wdzięczna za wszystkie inspiracje!
Ja wyliczyłam sobie ilość kalorii jaka jest potrzebna do utrzymania mojej masy i staram się jeść mniej niż ona. Nie dużo 100-200 kalorii. To pomaga, szczególnie gdy nie mam czasu na duży wysiłek fizyczny a chcę zrzucić trochę kg :) melodylaniella.blogspot.com
OdpowiedzUsuńBez wagi również można zrzucić te nieszczesne kilogramy. I jestem tego żywym przykladem. Myślę ze jeśli miałabym wagę to mogłoby dojść do tego ze co chwile bym jej uzywala żeby zobaczyć na czym stoję. Jeśli nie robimy sobie dużej presji to lepiej i przyjemniej się chudnie.
OdpowiedzUsuńA i powodzenia
magdawiglusz.blogspot.com
Bez wagi również można zrzucić te nieszczesne kilogramy. I jestem tego żywym przykladem. Myślę ze jeśli miałabym wagę to mogłoby dojść do tego ze co chwile bym jej uzywala żeby zobaczyć na czym stoję. Jeśli nie robimy sobie dużej presji to lepiej i przyjemniej się chudnie.
OdpowiedzUsuńA i powodzenia
magdawiglusz.blogspot.com
Powodzenia! Nigdy nie próbowałam nic zrzucić. Waga utrzymuje się poniżej 50 kg... Z wagi skorzystałam u brata bo w domu też nie mam :d
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że jak się ćwiczy to nawet nie ma znaczenia waga, a centymetry bo objętość 1 kg tłuszczu jest większa, niż 1 kg mięśni :) Wagą nie musisz się przejmować. Nie poddawaj się! Sama od maja mogę się pochwalić wynikiem -10cm w brzuchu, trwało to rok ale da się uwierz mi! :)
OdpowiedzUsuńhttp://www.aleksandramakota.pl/
Sliczne zdjecia!
OdpowiedzUsuńNic nie próbowałam zrzucić jak do tej pory, ale u mojej mamy skutkuje regularne jedzenie (pięć posiłków dziennie) oraz dużo warzyw.
OdpowiedzUsuńNajlepszym sposobem to jest właśnie wprowadzenie do naszego siedzącego trybu życia trochę aktywności fizycznej.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cie, że od razu zaczęłaś pokonywać jak na początek długie dystanse, ja to bym miała taką zadyszkę, że ludzie mogli by uznać, że mam zawał xd.
Pozdrawiam.
Szalonookie w krainie absurdu
Gdy ja swoje kilogramy zrzucałam to oczywiście musiałam zrezygnować ze słodyczy, fast foodów itp. Teraz też staram się lepiej odżywiać i zrzucić kilka kg. Dodatkowo pomagają ćwiczenia z Mel B :)
OdpowiedzUsuńAnonimoowax - Klik
Przy moich 100 kilo to na początek sobie po prostu spaceruję i truchtem maks 1 km.
OdpowiedzUsuńNie chcę "zrzucać", bo mam dobre BMI. Staram się jeść co 3-4 godziny, nie jeść zbyt dużo słodyczy - po prostu, dla zdrowia. Chciałam też trochę podbudować kondycję, bo wkurza mnie, że przebiegnę kawałek do autobusu i jestem zziajana. Dlatego ćwiczę Z Chodakowską, bo to jedyna trenerka, jaką znam. Wcześniej jakoś nie interesowałam się sportem, dlatego takie niedouczenie u mnie. ;)
OdpowiedzUsuń___________________________
pisane-atramentem.blogspot.com