Cześć! To ja... Podpisana. Nie no dobra. Nie będę wprowadzać Was cudownym wstępem w klimat tego wpisu. Przyznaję, nie było mnie. Sesja, ...
Cześć!
To ja... Podpisana. Nie no dobra. Nie będę wprowadzać Was cudownym wstępem w klimat tego wpisu. Przyznaję, nie było mnie. Sesja, praca, sen, sesja, nauka, koniec świata.
Kilka tygodni temu dodała wpis, w którym informowałam iż zaczynam się odchudzać. Czy wytrwałam?
Zobaczmy.
W dniu wczorajszym minął tydzień numer 6 a tutaj są moje wyniki:
POCZĄTEK/ TYDZIEŃ VI
piersi: 103 cm / 95 cm
talia: 87 cm / 80 cm
brzuch 110 cm / 98 cm
biodra: 112 cm / 101 cm
uda: 69 cm / 65 cm
Nie jest źle! Jest wręcz bardzo dobrze. Powtórzeń moc. Mniejsza...
Wagi dalej brak, jednak w ten weekend będę miała sposobność z niej skorzystać. Może rzewnych łez nie będzie.
Strasznie nie lubię ćwiczyć. Wręcz nienawidzę. Moja aktywność fizyczna to rower. Przynajmniej 3 razy w tygodniu. Jeżeli nie mam czasu to po prostu zamiast autobusu wybieram jednoślad w drodze do pracy lub po pracy.
Czy znacie jakieś przystępne ćwiczenia dla początkujących, którzy mają bardzo mało czasu i chęci? Chodzi mi najbardziej o uda, ręce i brzuszek. Ewa Chodakowska odpada. Kiedyś ćwiczyłam, jednak szybko się poddałam. Po prostu nie dałam rady. To nie dla mnie. Może Mel B? Czemu tak bardzo nie lubię ćwiczyć?
Co do jedzenia. Nie jem fast foodów, słodyczy, czipsów i nie piję nic gazowanego. W ciągu 6 tygodni byłam raz w McDonalds, raz zamówiliśmy pizzę i zjadłam kawałek ciasta a także małe czipsy paprykowe. Zaliczyłam też puszkę coli i kilka cukierków czekoladowych.
Nauczyłam się jeść regularnie 4- 5 posiłków. Robię koktajle i soki. Wcinam owoce, warzywa i jajka.
Nie trzymam się twardych dietowych zasad. Na przykład na kolację potrafię zjeść owoce. O mój Boże! Jesz węglowodany na noc!
Co z tego...?
Podstawą każdego dnia jest śniadanie. Składające się właśnie z jajek: jajecznice, jajka na twardo i no... tyle. Fascynujące. Prawda?
Zawsze ze sobą biorę obiad. Robię go dzień wcześniej. Pierś z kurczaka z warzywami, z sosem słodko- kwaśnym, czy też makaron z mięsem. Jak się poprawnie pisze spagetti? Dobra mniejsza.
Staram się pić dużo płynów. Woda z cytryną stała się najlepszym napojem. Robię też sama herbatę mrożoną. Moja zamrażarka zaopatrzona jest we własnej roboty zrobione sorbety i lody. Woda+ owoce. Pycha. Aż chciałam dopisać tu serduszko, jednak byłoby to nieprofesjonalne,
Boję się jednej rzeczy. A może kilku. Obawiam się tego, że teraz będzie coraz ciężej. Organizm zdążył się już przyzwyczaić do pewnych zmian. Trzeba dać mu jakiegoś kopa. Tylko jakiego? Przecież jestem leniuchem! To takie skomplikowane.
Jeżeli ktoś zgubił kilogramy może chce mi coś doradzić?
Jak dać sobie takiego kopa? Trochę centymetrów muszę jeszcze zgubić. Kilogramów pewnie też, ale zdradzę ile tak jakoś, jak będę wiedziała jakim klockiem jestem.
Wiem, że post nie ma ładu ani składu, ani tego czegoś. Ale co tam. Raz się żyje. Raz się pisze. Raz się usuwa i kasuje.
Dobrego letniego tygodnia życzę! Odpoczywajcie dużo!
Czołem!